niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział XV: "Ukrywasz coś?..."

*Juliett*
Byłam prawie gotowa. Ubrałam się <KLIK> i uczesałam  <KLIK> . Dostałam sms-a  ‘W dniu dzisiejszym London University będzie zamknięte z powodu nawałnicy panującej za oknem. Bardzo przepraszamy, jednak nie kierujemy pogodą!’
- Kurrrrrwaaaaa! – krzyknęłam, dłonie złożyłam w pięść  i zaczęłam tupać.- Teraz, tak?! Nie można było wcześniej?!- denerwowałam się.- Ughrrr. … Gdzie do cholery jest Ronnie?- mówiłam do Siebie. Wyjęłam telefon z kieszeni i szukałam numeru. Jest! Ronnie.
- Gdzie Ty jesteś?!- zapytałam się.
- Na spacerze.
- O siódmej rano?!
- Każda pora jest dobra na spacer.
- Do cholery! Proszę Cię. O której będziesz?
- Później. Na razie.
-Na razie.
Zakończyłyśmy rozmowę. Zawlokłam się do kuchni.
-Jezu, ale mnie głowa napierdziela.- mówiłam do Siebie.
Zjadłam śniadanie, nalałam Sobie sok pomarańczowy i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor…. Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek… 10:23?! Już?! Ale ten czas leci.
- Prześpię się.- powiedziałam do Siebie i ziewnęłam. Położyłam się na sofie i w ciągu 5 minut zasnęłam… Nie wiem, ile czasu minęło. Ale obudziłam się na podłodze, wszystko Mnie bolało.
-Auuaa. Ale jestem poobijana.- powiedziałam i mocno naciskałam dłonią na oba przedramienia.
Przetarłam oczy, ziewnęłam i spojrzałam na zegarek ponownie… Równo 13.00. Wstałam pojękując z bólu. Przeszłam się po mieszkaniu ciągle pojękując.
- Wróciłaś w końcu. – powiedziałam z entuzjazmem.
- Jak widzisz. – powiedziała.
Znowu głośno jęknęłam z bólu, ale tym razem z powodu poobijania się. Złapałam się za głowę i myślałam, że za chwilę Mi eksploduje.
Podeszła do Mnie Ronnie.
- Ej? Co jest?
- Nic, tylko głowa Mnie boli. – odpowiedziałam.
- Już od miesiąca, tak jęczysz, że Cię głowa codziennie boli.
- Bo Mnie boli.
- Ubieraj się.
- Ale po co?!
- No, nie powiesz Mi, że te bóle głowy są normalne?!
- Nienawidzę chodzić do lekarza.
- Tym razem musisz.
*U Lekarza*
- A więc, co się dzieje?
- Panie Doktorze, od Sierpnia boli Mnie strasznie głowa.
- Zrobimy Pani tomografię komputerową.
- Teraz?
- Tak. Proszę poczekać na poczekalni. Niech się Pani nie denerwuje. Usiądzie Sobie Pani i wszystko będzie dobrze.
- Dziękuję.
Wyszłyśmy z gabinetu i usiadłyśmy na krzesełkach.
- Co taka przybita jesteś? - zapytałam się Ronnie.
- Nie mówiłam Ci, ale Liam jest w szpitalu.
- Od kiedy?!
- No, Dzisiaj parę minut po szóstej  trzydzieści przyszli do Mnie jacyś ludzie. Dziewczyna, która miała na oko 20 lat i starszy Mężczyzna. Gdy wcześniej koło trzeciej wstałam by się napić, zobaczyłam list na stole. Znajdę Go… poczekaj chwilę.
Dziewczyna zaczęła grzebać w torebce.
- Mam. – powiedziała. – Przeczytaj.
„Wątpie, że to przeczytasz, bo zapewne już wiesz kto to napisał.. Tak czy siak, muszę Ci to powiedzieć. Nie znam Cię długo, góra tydzień. Ten nasz ‘związek’ chyba nastąpił zbyt szybko. Nie znamy się praktycznie wcale, mimo, że w podstawówce byliśmy najlepszymi przyjaciółmi... Pamiętasz jak urządziłem imprezę i zaprosiłem całą klasę? Przyszłaś tylko Ty, ale impreza była lepsza niż przypuszczałem! Mieliśmy cały stół zawalony słodkościami i oglądaliśmy horror, pamiętasz? Wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że tylko Ty byłaś według mnie szczera. Nie wykorzystywałaś mnie, po prostu byłaś ze mną. Rozmawialiśmy wtedy całą noc. Wyznałaś mi, że Twój ojciec znęcał się nad Tobą i Twoją matką, pamiętasz? Wtedy ja Cię przytuliłem, i obiecałem, że zawszę z Tobą będę.. Ale niestety, złamałem tę obietnicę... Wyjechałem. Pewnie chcesz wiedzieć dlaczego? Nicole zachorowała. Miała raka płuc, więc musieliśmy przeprowadzić się do Londynu, gdzie są lepsi specjaliści, którzy jej pomogą. Wyzdrowiała, ale ja nadal czułem się źle. A dlaczego? Bo Cię zostawiłem.. Mama nie pozwoliła mi odpowiadać na listy, twierdząc, że powinienem zapomnieć. Ale ja nie potrafiłem. Kiedy Cię w końcu odnalazłem, nie wiedziałem jak zareagować. Kiedy kazałem Ci zapomnieć, miałem na myśli zapomnieć o krzywdzie, jaką Ci wyrządziłem. Zostawiłem Cię, kiedy potrzebowałaś mojej pomocy. Gdybym tylko mógł sprzeciwić się mamie... Na pewno bym został, na prawdę. Ale nie mogłem. Błagam Cię, zrozum to... Ja.. Kocham Cię. Szkoda, że dopiero teraz to zrozumiałem.
Do zobaczenia,
                            Liam.”
Nic nie powiedziałam, tylko przytuliłam Ją.
- Biedna… - powiedziałam. – Jesteście przyjaciółmi?
- Nie wiem. Ale martwię się, co z Nim będzie.
- Rozumiem Cię.
- A jeszcze teraz będę się Tobą opiekować.
- Nie musisz poradzę Sobie, to tylko zwykłe bóle głowy. – powiedziałam, a głowa zaczęła Mnie znowu boleć.
- Na pewno. – odpowiedziała sarkastycznie.
Zadzwonił telefon. Wyjęłam Go z kieszeni i wyszłam przed szpital.
Dzwonił Harry.
- Cześć. Gdzie jesteś?- zapytał.
- Hej. W szpitalu. – odpowiedziałam Mu.
- Gdzie? W szpitalu? Co tam robisz?! – zapytał zdenerwowany.
- Spokojnie. Jestem tutaj z Ronnie, z powodu tych bólów głowy.
- Myślałem, że coś poważnego.
- A co z Liam’em?- zapytałam.
- Byliśmy u Niego w szpitalu. Był w śpiączce, ale się obudził po 20 minutach.
- I jak się czuje?
- Powiedział, że dobrze. Mówił, że tęskni za Ronnie.
- Nie dziwię się. Jest przybita, znalazła o trzeciej nad ranem w salonie na stoliku list od Liam’a. Na końcu napisał, że Ją kocha, ale teraz to zrozumiał, słodko.
- Chciałbym Ją teraz przytulić.
- Ja już, to zrobiłam. Muszę kończyć, bo pewnie już Mnie wołali.
- Szkoda. A co będą za badania Ci robić?
- Tomografię komputerową i pobieranie krwi + jeszcze jakieś.
- Aaa. To narazie. Kocham Cię.
- Pa. Kocham Cię.- powiedziałam i rozłączyłam się.
Weszłam do środku i skierowałam się ku Ronnie. Usiadłam na krzesełku i zapytałam.
- Wołali Mnie już?
- Nie. Lekarz powiedział, że za chwilę będzie właśnie Twoja kolej.
- Mhm. To Sobie poczekamy.
Przez jakiś czas się do Siebie nie oddzywałyśmy siedząc. Po ok. 15-17 minutach usłyszałam.
- Pani Juliet Prahl! – zawołała pielęgniarka.
- Idę. – powiedziałam do Ronnie.
- Będę czekać. – usłyszałam.
Uśmiechnęłam się do Niej szeroko i podeszłam do pielęgniarki.
- To Ja. – powiedziałam do pielęgniarki.
- Yhym. Podejść pod pokój nr. 23, proszę.
- Dobrze.
Tak jak usłyszałam, tak zrobiłam. Pokój Nr. 23… Zapukałam.
- Proszę!- usłyszałam męski głos.
Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam mężczyznę ok. 25 lat.
- Dzień Dobry- powiedział rozpromieniony.
- Witam. Miałam przyjść na tomografię. Mam pytanie.
- Tak?
- Ile potrwają prześwietlenia?
- Ok. 10 minut. Spokojnie.
- Mhm. Dobrze.
- Proszę dać kartotekę – powiedział lekarz.
- Proszę.- Dałam Mu, to o co prosił.
- Zdjąć bluzę i buty.
Zrobiłam, to o co prosił.
- Połóż się.
Położyłam się, a bóle głowy się nasilały.
- Będę w pomieszczeniu obok.
Powiedział lekarz i poszedł.
Po zakończeniu badania, ubrałam się i wyszłam do poczekalni.
Siadłam obok Ronnie.
- Jak badanie? – zapytała.
- Powiedział, że to przez stres.
- Stresujesz się? Przed czym? Ukrywasz coś?
Przygryzłam wargę i powiedziałam…
______________________________
Przepraszam, że wcześniej nie dodałam rozdziału,
ale wycieczki, sutery wodne etc.
Moim natchnieniem była Margaret, nie wiem nawet dlaczego. 
Tak jakoś :') 
A więc miłego czytania.
~ Juliett ♥


2 komentarze:

  1. Rozdział fajny podoba mi się.
    Czzekam na następny.
    Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam natchnieniem, czuję się zaszczycona *________*

    Super rozdział, czekam na kolejne :3

    @MargaaStyles xx

    OdpowiedzUsuń