niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział IV: "Ciekawe After-Party"


*Juliett*
Pobiegłam do pokoju ubrać się w luźniejsze ciuchy .Ubrałam pierwszą lepszą lekko-różową, krótką sukienkę. Podeszłam do drzwi zobaczyć  kto idzie…Zobaczyłam Loczka i jego czworo kolegów. Oczy zaświeciły mu się jaśniej na mój widok.
Zaniemówiłam.
-Jesteś z nami, Juliett?! – Powiedziała po chwili Ronnie.
-Tak, jestem. Przepraszam, mocno się zamyśliłam.- oznajmiłam po chwili i lekko się uśmiechnęłam.
-Dobra, nie stójmy tak w progu, wchodźcie – Powiedziała szybko Ronnie i wskazała ręką na salon.
-Zaprowadzę Was – Powiedziałam. Idąc na przód przelotnie spojrzałam na każdego z nich.  Gdy byliśmy w salonie, wszyscy usiedli. Po mojej prawej Loczek, a lewej Blondyn. Mecz się zaczął.. .Na policzkach miałam namalowane Polskie flagi. W ok. sześćdziesiątej ósmej minucie Przemek Tytoń obronił karnego od Greków. Mecz się skończył wynikiem 3:1 Dla Polski.. Grecy w tym meczu bardzo polubili murawę to mnie totalnie rozbawiło, hahaha.
-After Party po meczu? – zaproponowałam. Wszyscy się zgodzili. Poszłam na dwór przed blok, zapalić.
*Ronnie*
Kiedy Juliett zaproponowała after-party zgodziłam się, chociaż szczerze mówiąc bałam się reakcji chłopaków... Ale, na szczęście się zgodzili. Juliett wyszła na dwór, zapalić. Po chwili poszedł też Zayn. Zostałam sama z piątką debili. Cały czas przyglądałam się brązowo-okiemu.
-A właśnie, przepraszam, nie przedstawiłem Ci chłopaków. – Nagle odezwał się ‘Loczek’. –To jest Niall – wskazał na wysokiego blondyna o niebieskich oczach. –To jest Louis – wskazał na bruneta o zielonych oczach. –A to jest Liam. – „Mój brązowooki”, pomyślałam.
-Cześć. – uśmiechnęłam się do nich. –Ja jestem Veronica, ale mówcie mi Ronnie.
-Ronnie, kochanie, czy w tym domu jest jakieś piwo? – nagle odezwał się Louis.
-Eee... – zamyśliłam się. Chłopcy zaczęli się śmiać.
-Spokojnie, żartowałem. – szeroko uśmiechnął się Lou.
-Ładnie grali... – odparł Niall.
-Bo mieli Szczęsnego. – uśmiechnęłam się.
-Polacy nieźle grają. – przyznał Liam. Po raz pierwszy usłyszałam jego głos... To może głupie, ale był dość znajomy.. To napewno ten chłopczyk ze zdjęcia, na pewno.
-Może opowiecie coś o sobie? – zaproponowałam w końcu.
-No więc.. – zaczął Niall – Nazywam się Niall Horan, mam 19 lat i pochodzę z Mullingar, w Irlandii. Jestem członkiem zespołu One Direction i.. lubię jeść.
Zaśmiałam się.
-Ja jestem Louis, mam 20 lat i pochodzę z Doncaster. Pamiętaj, kochana, jestem zajęty. – uśmiechnął się do mnie szeroko.
-Ona też jest! – zbulwersował się Matt, a ja się zaśmiałam.
-Ja jestem Harry, mam 18 lat i jestem bratem Matt’a. Zabawne, że nigdy wcześniej się nie widzieliśmy, prawda!? Matt nie chwalił się jakiego ma zdolnego brata?
-Jakoś najwidoczniej nie miał czasu, czy coś... – uśmiechnęłam się.
-No dobra, ja jestem Liam Payne, mam 19 lat i mam jedną nerkę.
-Interesujące. – uśmiechnęłam się lekko. –A skąd jesteś?
-Pochodzę z Wolverhampton, małe miasto w północnej Anglii.
   Wtedy mnie zamurowało. Spojrzałam na Matt’a, a potem na Liam’a. Wybiegłam z salonu i z hukiem trzasnęłam drzwiami od swojej sypialnii. Położyłam się na łóżku i... zasnęłam, zalana łzami.

***
Obudziłam się na podłodze w swojej sypialnii. Złapałam się za głowę, była lekko zakrwawiona, nic wielkiego. Wyszłam z sypialnii, kierując się w stronę kuchnii. Zapomniałam jednak, że aby tam dojść, musiałabym przejść przez salon, a nie miałam ochoty oglądać żadnego z chłopaków, nawet Matt’a. Jednak na moje nieszczęście, Liam znalazł mnie na korytarzu.
-Cześć. – przywitał się. Zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
  Zasłabłam. Co gorsza, wpadłam w objęcia Payn’a. Dalej urwał mi się film. Nic nie pamiętam.
***
-Cicho! Chyba się budzi! – usłyszałam podekscytowanego Horan’a.
-Ej, żyjesz?! – zaczęła policzkować mnie kochana Juliet.
-Chyba tak, ale strasznie boli mnie głowa... Co się stało?
-Szłaś do salonu, a Liam znalazł Cię na korytarzu. Całe szczęście, że akurat szedł do łazienki! – usłyszałam oczekiwaną odpowiedź od Lou.
-Najważniejsze, że wszystko jest już w porządku. – uśmiechnęła się Juliett.
-Gdzie jest Liam? – Nadal nie wierzę, że to powiedziałam.. Ale chyba chciałam z nim porozmawiać. Wytłumaczyć...
-Poszedł do domu jakąś godzinę temu, a co?
-Nie, nic... Jak to godzinę temu!? To ile ja leżę nieprzytomna!? – podniosłam się.
-Ze 3 godziny.  – odpowiedziała Juliett.
-To która teraz jest?
-Chyba pierwsza w nocy. – odezwał się Harry.
-Chłopaki, może pójdziecie już do domu? Wasz manager na pewno się martwi... – zaproponowałam im.
-Chyba masz rację.. No cóż, dzięki za zaproszenie i do zobaczenia jutro, a tak właściwie dzisiaj! – pożegnali się.
Juliett także wyszła. Dziwne, ale wyglądała na lekko rozpromienioną. Przynajmniej jej się dobrze układa...
-Idź spać. Wpadnę rano. – uśmiechnął się Matt i pocałował mnie w czoło. Odwzajemniłam uśmiech i w końcu zasnęłam, zapominając o dzisiejszym dniu. 

________________________________________________

Dzisiaj trochę dłużej, hah :D Jednak nadal trochę za krótko... Jutro szkoła, więc postaram się dodać rozdział jakoś po 18 lub 19. Jak pewnie zauważyliście, nasz blog wygląda nieco inaczej. Nagłówek robiony przeze mnie (tak, zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam talentu do robienia nagłówków). Rozdział dedykowany Margaret (dedyk od Juliett, nie ode mnie :P). Much Love xoxo

5 komentarzy:

  1. ZACNY *____*
    Czekam na nn bo dalej nie mogę ogarnąćm skąd ona zna Liama :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. ouuuu, dla mnie *-*
    FENK JU JULIETT ♥

    oczywiście rozdział zaisty, ale Ronnie niech już więcej nie mdleje, bo się o nią boję :O ♥

    @MargaaStyles xx

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny,podoba mi się. czekam na następny.:*

    OdpowiedzUsuń