niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział VII: "Zostaw Go!"


*Juliett*
Zadzwoniłam do Zayn’a  żeby przyszedł. Po jakichś 10  minutach w końcu przyszedł… Zaczęłam rozmowę… 
-Popatrz – powiedziałam do Zayn’a, pokazując mu artykuł w gazecie.
 -O boże. To już kurwa nie można iść na imprezę i zapalić z przyjaciółką.
-Najwyraźniej – powiedziałam. Podeszłam do niego i czule się przytuliłam. Byłam jego wzrostu, więc problemu nie miałam. Poczułam perfumy Clive’a Christian’a. Moje ulubione męskie perfumy. Byliśmy do siebie przyklejeni tak parę minut.
-Zrobię wszystko, żeby nie podejrzewali nas o takie coś – powiedział. Zależało mu na tym. – Jesteś moją przyjaciółką i zależy mi na Tobie, dlatego będę Cię bronił. Pamiętaj, o tym. Zawsze możesz do mnie zadzwonić i prosić o wszystko. Na pewno będę przy tobie. - Nastąpił ten moment. Wzrokiem posłałam mu spojrzenie, żeby tego nie robił. Na szczęście nie zrobił. Nie chciałam, żeby znowu poszła plota. „ Uwaga! Uwaga! Nasze podejrzenia się sprawdziły. Zayn ma nową dziewczynę.” Kurwa. Chyba bym się tak wkurwiła, że bym komuś przyjebała. Ale w sumie…
-Mniejsza z tym. Awww, jak suuooodkooo. Zayn i Juliett. Ahh… - powiedziała Ronnie patrząc w górę. Szybko oderwaliśmy się od siebie.
-Ty pieprzony podglądaczu! – powiedziałam do przyjaciółki. Zaśmiałam się. – Ale presja – powiedziałam wzdychając – Idę zapalić, Zayn idziesz?
-Tak, idę. – więc poszliśmy. Byliśmy na dworze. Gdy nagle zauważyłam czarnego van’a. Zdenerwowana podeszłam bliżej i zastukałam w szybę.
-Dzień Dobry. – przywitałam się, może i chamsko ale wtedy miałam to gdzieś.
-Dobry. – przywitał się młody chłopak, obstawiam, że miał około 25 lat.
-Co pana tutaj sprowadza? – spytałam, chociaż wiedziałam ‘co go tu sprowadza’. Wcześniej zdążyłam zauważyć lustrzankę i album, a także krótkofalówkę. Zapewne używał jej, aby skontaktować się z szefem...
-Rozglądam się po okolicy i robię zdjęcia naturze. – oznajmił. Jednak było widać jego zdenerwowanie.
-Aha. Czyli ‘natura’ to dwoje przyjaciół palących przed blokiem, tak? Rozumiem. To taka nowa taktyka? Ale wie pan co? Jeżeli za 15 sekund nie zniknie pan z mojej posesji zadzwonię na policję i porozmawiamy sobie inaczej, zrozumiano? – mężczyzna wyglądał jakby ujrzał ducha. Odwróciłam się, za mną stała Ronnie, przyglądająca się sytuacji. Chłopak spojrzał się na mnie i odjechał ze strachem w oczach.
-Dobra, to było dziwne... – powiedział Zayn. Ronnie parsknęła śmiechem, a po chwili dołączyliśmy do niej Ja i Zayn.
-Mniejsza. Ty lepiej opowiedz jak było na randce z Liam’em! – krzyknęłam tak głośno, że zapewne sąsiedzi mnie usłyszeli. Ronnie zniknął uśmiech z twarzy.
-Juliet zamknij się! A co jak Matt Cię usłyszał!? – usłyszałam oburzoną Ronnie. –Dobra, nie ważne... Było całkiem nieźle. Poszliśmy do parku, na lody...
-A jakie te lody? –zachichotałam.
-Ha, Ha... – odpowiedziała Ronnie z sarkazmem.
-No dobra, a coś się wyjaśniło? W sensie, między Wami? – dopytywałam.
-Sądzę, że tak. Nasze relacje się nieco polepszyły.
-Ej, a gdzie Zayn!? – nagle zmieniłam temat, zauważając, że Zayn’a z nami nie ma. Ronnie tylko wzruszyła ramionami i odeszła w stronę bloku, więc ja podążyłam za nią.
*Ronnie*
Ledwo co weszłam do swojego pokoju, a zadzwonił telefon. Odebrałam nawet nie spoglądając na wyświetlacz.
-Halo? – wcisnęłam zieloną słuchawkę, tak na prawdę nie wiedząc czego się spodziewać.
-Dzień Dobry, nazywam się Felicite Barnett. Jestem v-ce dyrektorką oraz asystentką dyrektorki, w London University. Czy rozmawiam z panną Veronicą Johanson? – usłyszałam po drugiej stronie.
-Tak, to ja, o co chodzi?
-Chciałam tylko przypomnieć, że pojutrze zaczyna pani drugi rok szkolny, a płatność nie została jeszcze zrealizowana. Musi pani zapłacić £500 do jutrzejszego wieczora, inaczej zostanie pani usunięta z Naszej szkoły, dobrze?
-Ale jak to? Przecież wysłałam pieniądze miesiąc temu!? – oburzyłam się lekko.
-W takim razie chyba nastąpił błąd, jako iż nie umożyła pani jeszcze płatności... Może to jakiś problem w banku? Radzę Pani to sprawdzić jak najszybciej, ponieważ nie będziemy czekać.
-Dobrze, dobrze... Mogę zadzwonić jutro? Co prawda już po 19, ale postaram się to załatwić jeszcze dzisiaj..
-Dobrze, nie ma sprawy. Dziękuje, do widzenia! – odłożyłam telefon i pobiegłam do salonu, w którym, jak przypuszczałam, zastałam Juliett.
-Juliet, wysłałaś te pieniądze na szkołę, jak Cię prosiłam?
-No tak, wysłałam.
-Ale za mnie też, tak?
-Co? Jak to za Ciebie?!
-Juliet! Ty pojebie! Mówiłam, żebyś za mnie też zapłaciła! Jak ja mam iść pojutrze do szkoły, kiedy nie zapłaciłaś?!
-No przepraszam... nie wiedziałam...
-Jak to nie wiedziałaś?! – byłam wściekła na Juliett. Jednak po kilku minutach mi przeszło. –Dobra, przepraszam... Teraz muszę uregulować płatność...
-A masz pieniądze?
-Co prawda miały pójść na ten fajny outfit, ale trudno... Dobra, ja idę spać. Dobranoc. – pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam do swojej sypialnii.
***
-Ej, śpisz? – usłyszałam męski głos, a po chwili poczułam czyjść oddech na swojej szyi. Zdezorientowana wstałam, tym samym zderzając się głowami z Liam’em.
-Przepraszam,wszystko w porządku? – spytałam siadając obok niego.
-Tak.. Zapamiętam sobie, żeby Cię tak na następny raz nie budzić. – zaśmiał się Liam, nadal trzymając się za głowę.
-Przepraszam, nie wiedziałam, że to Ty. – uśmiechnęłam się.
-Czyli, że jakby to był ktoś inny, tak czy siak walnęła byś go w głowę? – zażartował, rozmieszając mnie. –Masz piękny śmiech. –oznajmił mi, a ja się zarumieniłam.
-Dziękuje. – uśmiechnęłam się szeroko. Patrzyliśmy sobie w oczy. Milimetry dzieliły nas od pocałunku. Gdy nasze usta były już bardzo blisko, do pokoju wszedł Matt. Momentalnie oderwałam się od Liam’a i wstałam. Spoglądałam na Matt’a. Wyglądał na bardzo rozzłoszczonego.
-Ahh, to tak budzisz moją dziewczynę, tak?! – zarzucił Liam’owi, spoglądając na niego groźnym wzrokiem.
-Matt, to nie tak...
-Zamknij się! – krzyknął na mnie i uderzył mnie w twarz. Upadłam na Ziemię. Spojrzałam na Matt’a, a potem na Liam’a. Miałam już zaszklone oczy. Matt zaczął bić Liam’a po twarzy, brzuchu...
-Matt! Dość! Matt! Przestań, krzywdzisz go! – krzyczałam, próbując go oderwać od Liam’a. Zaczęłam płakać, byłam cała zalana łzami.
-A spierdalaj! Weź sobie tego lalusia! – wyszedł i trzasnął drzwiami. Podbiegłam do Li.
-Wszystko w porządku? – dotknęłam jego twarzy.
-Tak.. to znaczy, strasznie boli mnie brzuch... Jak Twój policzek?
-Nie wiem. Boli. Ale to nie ważne, usiądź. Przyniosę Ci trochę lodu. – otworzyłam drzwi i pobiegłam do kuchni. Wzięłam lód z lodówki oraz apteczkę z szafki. Wróciłam do sypialnii i podałam Liam’owi lód. –Przyłóż sobie do czoła, a ja zajmę się resztą. – Opatrzyłam mu rany. Miał kilka szram na twarzy i leciała mu krew z kilku miejsc. Nagle ujął moją twarz w ręce i musnął moje suche usta swoimi nawilżonymi i lekko zakrwawionymi ustami. Uśmiechnęłam się. Patrzyliśmy sobie w oczy przez jakiś czas, gdy nagle znowu mnie pocałował. Tym razem tak pożądnie... Nigdy nie czułam się tak cudownie. Nawet przy pocałunku z Matt’em. Czyżbym w końcu znalazła miłość?   



_______________________________________
DAM, DAM, DAAAAAAAM! :D
Mamy nowy rozdział! Podoba Wam się w ogóle? :c Mam nadzieję, że tak, bo wkładam w pisanie wiele serca i uczuć... xD Następny rozdział jutro! Much Love xoxo

2 komentarze:

  1. Fajny ^^
    Czekam na następny.
    Zapraszam do mnie. :*
    http://nicdrugirazsieniezdarza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. JAPIERDOLEHSGFUAYSGHUEGHFAUSKURWAMAĆSHGUYASGEKJDFS *___________________* #DEAD
    I SHIP LIAM AND RONNIE ♥

    @MargaaStyles xx

    OdpowiedzUsuń